Biznes od najmłodszych lat
Kasa, mamona, pieniądze. Niezależnie jak je nazwiemy, współczesny świat właśnie na nich się opiera. Dorośli wręcz gonią za kolejnymi cyferkami na koncie, biorąc udział w tzw. wyścigu szczurów. Swoją drogą bardzo ciekawe jest to, kiedy w człowieku włącza się ta chęć bogacenia się? Kiedy w naszej głowie pojawia się kontrolka ostrzegawcza mówiąca „hej, musisz mieć więcej kasy, zarabiaj, goń, pracuj”. Ilość pieniędzy na naszym koncie jest zależna od wielu czynników, jednakże o wiele ważniejszy w kontekście życia, jest tutaj sam stosunek do pracy i zarabiania. Ten wykształca się w czasie dzieciństwa i to niezależnie od tego, gdzie się wychowujemy. Ważne jest zatem to, aby już wtedy rozwijać swoje faktycznie umiejętności biznesowe i nauczyć się zarabiać. I o tym właśnie będzie ten tekst. O kwestii tak rzadko poruszanej w szkole, którą jest nauka biznesu od najmłodszych lat. Jeśli chcesz poznać ciekawą historię i dowiedzieć się, dlaczego uczenie dzieci zarabiania jest tak ważne, to przeczytaj ten tekst. Pokażę Ci, że biznes nie jest tylko dla dorosłych.
Słowem wstępu…
Ale najpierw chciałbym Ci zadać kilka pytań. Czy uczysz swoje dzieci jak prowadzić biznes? Czy zastanawiałeś się kiedyś, czym jest dla nich kieszonkowe i podjęcie pracy dorywczej? I czy ostatecznie wiesz, od kiedy dzieci powinny zacząć zarabiać?
Odpowiedzi na te pytania są bardzo indywidualne, a wszystko zależy od przekazanej nam przez rodziców wiedzy. To tak jak w Akademii Pana Kleksa: Jaki olej wlejemy do głowy, tak najbardziej skomplikowany mechanizm naszego ciała – mózg, będzie funkcjonował.
Ale wracając do tematu…
W tym tekście przedstawię Ci moją ścieżkę biznesu i postaram się odpowiedzieć na powyższe pytania.
Jednak zanim to zrobię, chciałbym Ci coś opowiedzieć..
Czym skorupka za młodu nasiąknie tym… Biznes w moim przypadku.
Wszystko zaczęło się już bardzo dawno temu w czasach PRL, kiedy brakowało dosłownie wszystkiego…
Pamiętam, że w domu rodzinnym nie przelewało się, a temat pieniędzy był często pomijany. Moje podwórko, jak i cała dzielnica cieszyła się złą reputacją. Tutaj funkcjonowało przekonanie, że pierwszy milion bezwzględnie trzeba ukraść. Niejako wyznając te zasady, popadłem w tarapaty i konflikt z prawem. Wtedy sytuacja stała się bardzo podbramkowa…
Jednak na szczęście udało mi się z tym skończyć. Wybrałem legalną ścieżkę i zacząłem szukać pracy. Zacząłem w technikum i od tamtej pory zajmowałem się pracą w ochronie, sprzątaniem obiektów, handlem skarpetkami, pracą w sklepie komputerowym i jednym z pierwszych salonów telefonii komórkowej (wtedy tak dobrze znana Era GSM). To były piękne czasy, na które patrzę z sentymentem. Kto by pomyślał, że to wtedy zaczęła się moja przygoda z branżą IT i internetem…
Nikt mi wtedy nie mówił, na czym polega prawdziwy biznes, jak trzeba zarządzać zasobami i jak komunikować się z klientem. Najważniejszy był zysk, bez względu na okoliczności. W domu nie nauczono mnie jak zarządzać pieniędzmi i jak je oszczędzać…
Do tej pory mam w głowie te wszystkie błędne wzorce, które przekazali mi moi rodzice, i choć bardzo ich kocham i jestem im wdzięczny za cały trud, jaki poświęcili, aby nas wychować, to w tym przypadku trochę nawalili, no powiedzmy, że więcej niż trochę.
Ale nie o tym…
Wytarte slogany
Przypomnij sobie czy kiedykolwiek słyszałeś te stwierdzenia:
- Zdaj przynajmniej maturę;
- Dostań się na dobre studia;
- Przestań bujać w obłokach, znajdź prawdziwą pracę;
- Zatrudnij się na etat i trzymaj się go;
- Wszyscy bogaci to złodzieje;
- Pieniądze to tylko kłopoty;
- Ty się do biznesu nie nadajesz.
Aż mnie teraz krew zalewa…
Te stwierdzenia pojawiają się przecież praktycznie w każdym domu. Specjalnie powiedziałem w każdym, ponieważ są domy, w których faktycznie potrzebne tematy życiowe, a w tym i finanse poruszane są przez rodziców już bardzo wcześnie.
Warto również wspomnieć, że finanse to nie kieszonkowe lub prezent na urodziny od cioci, ale realna wiedza na temat tego, czym są środki finansowe i do czego służą.
Do czego zmierzam…
Posiłkując się wiedzą guru ds. finansów takich jak Robert Kiyosaki czy Napoleon Hill można stwierdzić, że ich podejście jest praktykowane w procencie, a nawet i promilu wszystkich domów na całym świecie.
O tym właśnie jest ten materiał. O praktycznej w zastosowaniu wiedzy, którą można przełożyć na lepszą przyszłość Twoją i Twoich dzieci. O tym jak wprowadzić biznes w życie najmłodszych, tak, aby w przyszłości wiedziały one, że sukcesem nie jest ciepła posadka na etacie, a coś więcej…
Biznes – jak się go uczyłem?
Pomimo że byłem wychowywany w sposób dość typowy dla Polskich domów, który dyktował ukończenie matury, studiów a kolejno znalezienie etatu, postanowiłem coś zmienić. Wiedziałem, że w tym schemacie jest coś błędnego, coś, co prowadzi do sukcesu, jednak nie na taką skalę, o jakiej każdy marzy.
Z tego powodu postanowiłem przerwać te z góry narzucone wzorce i zbudować na nowo mój schemat zarabiania pieniędzy i co najważniejsze przekazać go moim dzieciom, aby zaoszczędzić im wielu przykrych zdarzeń, przez które ja musiałem przebrnąć, aby nauczyć się prawidłowego postępowania.
Choć tutaj nie możemy rozdzielać kwestii biznesu i ludzi, to czy wiesz, na czym polega prawidłowe podejście do pieniędzy i biznesu?
O tym w kolejnym akapicie.
Podjęcie działania – biznes musi się rozwijać
Kiedy rozpocząłem naukę prawdziwie korzystnych dla konta bankowego, a przede wszystkim mnie wzorców coś zrozumiałem. Wiedziałem, że „iść z nurtem” to droga jednokierunkowa kończąca się ścianą. Postanowiłem to zmienić. Razem z żoną podjęliśmy decyzję, że zaczniemy przekazywać swoją nową i z perspektywy czasu lepszą wiedzę naszym dzieciom.
Doszliśmy do wniosku, że praktyka i dawanie przykładu, to najlepszy sposób na przekazanie takiej wiedzy. Stąd pomysł na wspólne rozwożenie gazet wraz z moim 8- letnim synem.
Wyglądało to tak:
Wysłałem zgłoszenie przez internet i czekaliśmy na odpowiedź. Długo trwało, zanim znalazło się dla nas miejsce w pobliskiej dzielnicy, ale w końcu otrzymałem telefon z instrukcją gdzie i kiedy mamy zacząć.
Naszym zadaniem jest rozwiezienie 240 gazet w każdy niedzielny poranek. Zajmuje nam to około dwóch godzin pracy plus jedna godzinka przygotowań. Gazety trzeba poskładać i od czasu do czasu włożyć dodatkowe ulotki. Na zdjęciu u góry, razem gotowi do działania.
Czy wiesz, jaki efekt to przyniosło?
Mój syn jest bardzo dumny i zadowolony. Pomimo ciężkiej jak na tak młody organizm pracy połowę z zarobionych pieniędzy odkłada na konto, a połowę dostaje od razu po wykonanej pracy. Jednak to nie wszystko. Spójrz na to zdjęcie.
Ten pomarańczowy bankomat widoczny na zdjęciu, mój syn dostał wraz z kartą do bankomatu po założeniu konta w banku ING. Ma on służyć do nauki i bezpiecznej wypłaty pieniędzy. I choć może jeszcze jest za wcześnie na samodzielne wypłacanie pieniędzy z bankomatu, to na pewno ta zabawa mu nie zaszkodzi i uświadomi, że pieniędzy nie wyciągamy od tak ze ściany, a te nie rosną na drzewie.
Coś więcej niż pieniądze…
Podczas przygotowań oraz w trakcie rozwożenia gazet mamy mnóstwo czasu na wspólną rozmowę na temat pracy i pieniędzy. Jak dotąd jestem bardzo zadowolony z podjętej decyzji (no może mniej z porannego wstawania) i nie zauważyłem, aby to dodatkowe zajęcie było jakimś dużym obciążeniem dla naszego syna.
Jednak czy to dobrze angażować syna do fizycznej pracy? A no właśnie…
Pomimo wielu opinii wydaje mi się, że tak. Podjęcie działania to jedyna droga do osiągnięcia celu. Oszczędzając sobie wysiłku, brniemy w stan, kiedy to większość załamuje ręce. To straszne.
I tutaj powstaje zasadniczy błąd, jaki popełniają niektórzy rodzice, twierdząc, że dzieci nic nie rozumieją i są jeszcze za małe na dodatkowe obowiązki.
Nie uczymy ich odpowiedzialności, sprzątania po sobie, ścielenia łóżka, czy zarabiania i oszczędzania pieniędzy, bo myślimy, że jest jeszcze na to czas…
To błąd!
Przecież wskazówki zegara nie zatrzymają się na nasze życzenie, a dorosłość przyjdzie szybciej, niż można się tego spodziewać. Czas leci szybko, a dzieci rosną, a jak już urosną, to wtedy nie chcą nas słuchać i zaczynają robić po swojemu.
A no właśnie. Jak myślisz, do czego to prowadzi?
Odpowiedź jest banalna – do niczego.
Tutaj chce wspomnieć o synu Napoleona Hilla autora książki “Myśl i Bogać się”, który był głuchoniemy i pomimo tego wziął los we własne ręce. W wieku pięciu lat bez wiedzy rodziców zaczął sprzedawać gazety. Pomimo trudności losu, które dotykają każdego z nas, ten uczynny chłopak zaczął działać. No i jak myślisz, jaki efekt to przyniosło?
Czy warto?
Nieprzypadkowo opowiadam Ci tę historię. To sytuacja z życia wzięta, która może i stanowi odzwierciedlenie tego, co Ty właśnie przeżywasz.
To bardzo smutne, a jednocześnie ciekawe spostrzeżenie, które mówi wprost: Życie to nie zabawa, na którą środki zawsze się znajdą. To chcąc nie chcąc ciężka praca, bez której próżno oczekiwać efektów. Jednak przez ciężką pracę nie należy rozumieć 12-godzinnej harówki w stoczni lub 16-godzinnych zmian nocnych.
Życie to ciąg obowiązków, które niekoniecznie muszą być katorgą. Przecież równie dobrze może być to w pewnym sensie przygoda, w której każdy z nas może zarobić krocie, a przy tym się świetnie bawić. Zabawę rozumiem poprzez robienie tego, czego chcesz i czerpania z tego faktycznych korzyści finansowych. I właśnie tutaj biznes jest niezbędny. Pomimo wielu godzin, które trzeba przepracować ostatecznie i tak każdy wie, że warto było.
Być kowalem własnego losu…
Celem tego tekstu, jest ukazanie Ci tego typowego myślenia Polaków, które mówi: ucz się, ustatkuj się i czekaj na emeryturę. Nie, nie nie…
Rób, to co chcesz, czerp z tego przyjemność i ciesz się wolnością finansową, na którą zasługujesz. To jest coś, czego każdy z nas naprawdę potrzebuje, jednak nie zawsze jest tego świadom.
Jak to osiągnąć?
Czymże byłby ten tekst bez praktycznej w zastosowaniu wiedzy, która faktycznie pozwoli Ci zmienić swoje życie na lepsze. W tym celu chciałbym pokazać Ci 3 pozycje literaturowe, od których warto rozpocząć. Są to:
- „Myśl i Bogać się” – Napolen Hill;
- „Twoje Dzieci Twoja wina” – Larry Winget;
- „Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec” – Robert Kiyosaki.
To książki, które wprost pokazują, jak można odmienić sposób myślenia na ten, który pozwoli Ci osiągnąć wolność finansową.
Na przykładzie książki Roberta Kiyosakiego można wywnioskować, że nawet prosta gra w Monopoly jest pożytecznym i przyjemnym sposobem na naukę lepszego przygotowania do życia Twoich dzieci.
Ty, jako rodzic jesteś odpowiedzialny za to, kim Twoje dzieci będą w przyszłości. Dając im drogowskaz, sprzyjasz ich prawidłowemu rozwojowi, który w efekcie przyniesie plony. Za te uznać można nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim szczęście, którego nie da się przeliczyć na złotówki. To satysfakcja z życia będąca kluczem do pełni spełnienia.
Od czego zacząć naukę biznesu?
Niestety tego celu nie da się osiągnąć poprzez puste frazesy i pokazanie książek. Twoje „JA” musi całym sobą mówić za tym, iż naprawdę warto działać.
Jeśli teraz czujesz, że Twój sposób wychowania w jakiś sposób podyktował to, gdzie teraz jesteś, to mam dla Ciebie świetną wiadomość. To wszystko można zmienić, jednak najpierw sam musisz zmienić swoje stare i błędne przekonanie, utarte w Tobie przez Twoich rodziców. Nie zawsze wykształcenie dyktuje wysokość zarobków i to jest coś.
Oczywiście nie neguję tutaj lekarzy i prawników, którzy pełniąc kluczowe funkcje dla całego społeczeństwa, osiągnęli sukces finansowy i spełnienie. Chodzi mi o to, że nawet na zwykłym szydełkowaniu czy szkoleniu psów również można zarabiać krocie.
„Najważniejsza jest konsekwencja w działaniu i wiara w to, że naprawdę można”.
Z książek zaproponowanych powyżej wyniosłem dla siebie wiele istotnych informacji. Chcąc je podsumować, mogę powiedzieć wprost:
„Życie to suma naszych małych decyzji”.
Czego unikać?
Jeśli ktoś w ciągu dnia woli oglądać „Ukrytą Prawdę” i chrupać chipsy to nie mam nic przeciwko. Jednak zadaj sobie pytanie, czy nie lepiej będzie rozwijać swoje pasje i zainteresowania, które w przyszłości mogą przełożyć się na wysokie dochody? A no właśnie…
Drogą do zdobycia wiedzy nielicznych jest sumienne słuchanie, praktykowanie i czyhanie na okazję, które pojawiają się każdego dnia. Wykorzystaj tę wiedzę i zmień swoje życie na lepsze.
Osobiście niebyłym tym samym człowiekiem bez wiedzy, którą poznałem w książkach wymienionych powyżej. Dlatego z całego serca polecam je i Tobie. Oczywiście nie oczekuj, że po ich przeczytaniu z dnia na dzień staniesz się milionerem. Jednak obiecuje Ci, że po lekturze, na wiele spraw w swoim życiu będziesz patrzeć z zupełnie innej strony.
To pozwoli Ci poszukiwać, inspirować się i praktykować rzeczy, które za rok, dwa a może i miesiąc okażą się drogą, która poprowadzi Cię do bogactwa. Ostatecznie może okazać się, że rozwiniesz biznes, który pozwoli zarabiać Tobie, Twoim dzieciom, a nawet wnukom.
Biznes od najmłodszych lat – podsumowanie
Ten tekst jest najdłuższym wpisem na mojej stronie. Jest on również swego rodzaju odpowiednikiem kartki z pamiętnika, w którym chciałem zapisać osobiste spostrzeżenia na temat tego, czym jest biznes, zarabianie pieniędzy i życie w otaczającym nas społeczeństwie monopolistów i kapitalistów.
Pomimo że sformułowania te nie są postrzegane, jako dobre, to czy jako milioner również byś się tym przejmował? A co jeśli to Twój syn lub córka staną się potentatami rynku, którzy już w młodym wieku zapewnią sobie spokój o finanse na całe życie?
Jakości życia nie da się oceniać w ilości zarobionej gotówki, jednakże bez tych zielonych papierków w portfelu naprawdę ciężko żyć. Pomimo że asceci wyznawali zasadę minimalizmu, to czy zapewniło im to chleb, schronienie, leki i ubranie na przyszły dzień? A no właśnie.
Postrzeganie życia przez pryzmat pieniędzy jest złe, jednak nie chodzi mi o to, aby stawiać je na pierwszym miejscu. To cel, ciężka praca i realizacja pozwolą Ci oraz Twoim dzieciom żyć godnie. Czy zatem przeczytanie kilku książek w celu osiągnięcia takich wygód, to dużo?
Jeśli chcesz poznać inne artykuły na temat tego, jak rozwijać biznes, zajrzyj tutaj.
„Nawet najlepszym kowalom własnego losu przypadek ściele łoża.” – Wojciech Pyszczek